Bezczelność naszych krewnych była nie do zniesienia

Niedawno mieliśmy incydent, który wytrącił mnie z równowagi. Nie lubię dawać ludziom rad, zwłaszcza na temat tego, na co i jak mają wydać swoje ciężko zarobione pieniądze. Z kolei krewni mojego męża, czują się zobowiązani do udzielania takich porad. Nie wiedzą, kiedy należy ich udzielać, a kiedy lepiej się nie wtrącać.

Musimy ciężko pracować, aby utrzymać i wychować trójkę dzieci. Każdy kosztowny zakup omawiamy i przeliczamy z wyprzedzeniem. Jesteśmy przyzwyczajeni do dawania sobie nawzajem tylko niezbędnych i przydatnych rzeczy. Przez długi czas już nie kupowaliśmy nic ładnego i postanowiłam kupić mojemu mężowi na urodziny, fajną kurtkę zimową. Sam nie odważyłby się kupić takiej drogiej rzeczy dla siebie, kosztowała ponad pięćset złotych.

To dużo pieniędzy dla naszego budżetu, ale chciałam go zadowolić i sprawić, żeby w zimie było mu zawsze ciepło. Wybrałam z miłością i najlepszą jakością, nie patrzyłam na cenę. Kiedy zobaczył, ile kosztowała jego kurtka, narzekał, że wydałam tyle pieniędzy. Z czasem jednak przekonał się, że kurtka była tego warta. W podziękowaniu za prezent postanowił kupić mi nowe buty.

Bardzo dbam o swoje rzeczy, więc rzadko kupuję buty, ale ponieważ mój mąż zaczął nalegać, zgodziłam się. Ku mojemu zaskoczeniu, szybko znaleźliśmy bardzo ładne buty, ale podobały mi się dwa fasony, które idealnie pasowały i świetnie wyglądały na moich stopach. Nie mogłam się zdecydować, które kupić i wzięliśmy obydwie pary. Zapłaciliśmy za nie dwieście pięćdziesiąt złotych.

Zadowoleni i szczęśliwi, że mieliśmy tak udane zakupy, pojechaliśmy do domu. Zatrzymaliśmy się w supermarkecie po słodycze do herbaty, aby uszczęśliwić dzieci i pobyć w miłej, rodzinnej atmosferze. Wtedy zadzwonił telefon mojego męża, okazało się, że w odwiedziny przyjechał jego brat z żoną.

Byłam pewna, że przyjechali jak zwykle po pożyczkę. Nie miałam z nimi ciepłych, rodzinnych relacji. Ich bezczelne zachowanie zawsze mnie odstraszało. Kiedyś zauważyłam, że jego żona ukradła moją ulubioną szminkę, mimo, że byłam obok niej w pokoju. To zachowanie po prostu mnie zszokowało.
Przyjechali zaraz po nas, staliśmy jeszcze przy wejściu, kiedy Marta zapytała:

– Och, co tam masz? Co kupiłaś? Nowe buty? A co masz w tej drugiej torbie? Drugie buty?

Potem do przesłuchania włączył się brat mojego męża:

– A tak na serio, to po co kupiłeś swojej żonie dwie pary butów? Powinieneś oszczędzać, jedne jej nie wystarczą?

Ich bezczelność i niestosowna ciekawość zapierały mi dech w piersiach. Mój mąż zdenerwował się tym wypytywaniem i zapytał ich wprost o cel wizyty.

Okazało się, że się nie pomyliłam. Przyjechał pożyczyć pieniądze i poprosić o więcej naszych konfitur. Nie jestem chciwa, ale takim bezczelnym ludziom nie powinno się pobłażać. Dlaczego miałabym im dawać moje konfitury? To moja ciężka praca, nie każda gospodyni domowa, w upalne lato robi zimowe zapasy i poci się przy garnkach. Robię to wyłącznie dla mojej rodziny, a nie dla bezczelnych krewnych.
Mój mąż powiedział, że w tej chwili nie może im udzielić pożyczki, poczęstowaliśmy ich tylko jednym słoikiem dżemu. Byli bardzo niezadowoleni, że odwiedzili nas na darmo.

Nie spodziewali się, że spotkają się z odmową. Bratowa mojego męża zaczęła mi robić wyrzuty, że chyba mam wystarczająco dużo pieniędzy, bo kupuję drogie rzeczy. Powiedziałam jej, że nie potrzebuję żadnych rad i że sama zdecyduję, na co wydać własne pieniądze. Zapytałam ją też, kiedy zwróci mi szminkę, którą mi zabrała. Brat mojego męża przerwał mi i zaczął mówić o mnie różne nieprzyjemne rzeczy. W końcu bracia się pokłócili, a mój mąż im powiedział, żeby więcej nie przychodzili do niego po pieniądze.
Jak można dobrze żyć się z takimi krewnymi? Nie chcę się kłócić, ale nie mogę znieść takiej bezczelności.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *