-Telefon za tysiąc złotych to zły telefon.
– Aha, ale za 3 tysiące to już w porządku i można się dogadać?
– No i czy to nie bezczelność kochana? Powiem ci tak: w ogóle te telefony nie są takie potrzebne, przecież my żyliśmy bez nich i co, jakoś wyrośliśmy na fajnych ludzi. Tutaj, aby być uznanym za fajną osobę, to trzeba mieć przede wszystkim odpowiedni telefon.
Chwalimy dawne czasy za brak gadżetów elektronicznych i szczęśliwe dzieciństwo przeżyte z kolegami na podwórku, a potem sami mówimy swoim dzieciom, że są wybredne i marudzą mimo, że to my sprawiamy, iż mają wszystko, co ułatwia im życie. Te podwójne standardy dają zły efekt
Kiedyś córka przyjaźniła się z dziewczynką z bardzo zamożnej rodziny – to dziecko dostawało naprawdę duże sume pieniędzy nawet w ramach kieszonkowego. We wszystkie wakacje podróżowali za granicę, miała najlepszych korepetytorów, modne ciuchy i właśnie elektronikę z najwyższej półki. Niestety, wraz z wysokim poziomem życia dziewczynki w parze szły wysokie wymagania rodziców względem swojego dziecka – uważali, że nie odpowiada poziomowi zainwestowanych w nią środków finansowych: „wkładamy w Ciebie tyle pieniędzy, że powinnaś być nam wdzięczna już do końca życia!” – dziecko wysłuchiwało tego za każdym razem, kiedy popełniło jakiś błąd, a jak wiadomo – błędy w takim wieku to coś zupełnie normalnego, co zdarza się każdemu dziecko: zła ocena, nie wrócenie do domu na czas, zbyt długie granie w grę na komputerowe – to przecież zdarza się wszystkim.
Wydaje mi się, że pieniądzmi chcieli sobie wykupić możliwosć wychowania dziecka bez wysilania się, jednak ono nie jest w stanie tego zrozumieć, porównać ani ocenić, dlatego żyje tak jak potrafi, nie mogąc spłacić tego moralnego “długu”, który nieświadomie ma u własnych rodziców.