Z Mikołajem mieszkamy razem od 12 lat, mamy dwoje dzieci i tworzymy bardzo zgraną i kochającą rodzinę, przynajmniej tak myślałam do niedawna. Jakiś czas temu moje zdanie całkowicie się zmieniło. Matka mojego męża mieszkała w innym mieście, z dala od nas więc widywaliśmy się bardzo rzadko. Rok temu stwierdziła, że jest już stara i czuje się samotna, więc wraz z mężem, za jej zgodą postanowiliśmy sprzedać dom teściowej, i kupić jej mieszkanie bliżej nas.
Od razu przeszliśmy do działania. Teraz teściowa mieszka bardzo blisko nas, nie mogę powiedzieć, że wcześniej za nią tęskniłam, ale teraz to mam jej zwyczajnie dosyć.
Kiedy była daleko od nas, mieszkała daleko, nie ingerowała w nasze życie. A teraz wydaje się, że oprócz pouczania nas i udzielania porad, jak powinniśmy żyć nie ma nic więcej do roboty. Matka męża często przychodzi do naszego domu, ciągle wytyka mi, że źle gotuję, nie sprzątam tak, jak powinnam, nie prasuję dokładnie ubrań. W końcu, jakoś żyliśmy wcześniej bez jej praktycznych i bardzo potrzebnych porad, ale to wciąż połowa kłopotów. Ciągle narzeka na mnie mojemu mężowi: i ubieram się źle, źle wychowuję dzieci, a w domu to już nawet nie wspominam, kiedy była młoda, robiła wszystko zupełnie inaczej.
Sama słyszałam, jak kiedyś wyszłam z kuchni, co o mnie mówiła. Na ten moment nie pamiętam dokładnie o co chodziło, ale po zjedzeniu obiadu i rozmowie z matką, mój mąż powiedział mi, abym następnym razem ugotowała smaczniejszy barszcz. Odpowiedziałam mu, że robię to tak, jak potrafię, i jak zostałam nauczona. Kiedy wyszłam, teściowa powiedziała mężowi, że w tym domu wszystko ma być po jego myśli.
Wszystko doskonale rozumiem, wiem, że ona chcę, aby jej syn żył jak w bajce, aby dobrze mu było w rodzinie. Ale swoim gadaniem tylko pogarsza sytuację, z powodu jej uwag zaczęliśmy prawie codziennie się kłócić , czego nigdy wcześniej nie było w naszym związku. Wcześniej żyliśmy w całkowitej sielance, nie mogłam nawet pomyśleć, że coś takiego może się zdarzyć. Już nawet myślę o rozwodzie.
Po prostu nie mam siły, aby ciągle się przed nimi usprawiedliwiać, staram się robić wszystko najlepiej, jak potrafię. Mąż, po pracy chodzi do swojej matki, zostaje tam trochę czasu po czym wraca do domu, aby mnie pouczać i mówić mi, jak mam co zrobić. Nie umyłam naczyń na czas, a później źle wyprasowałam koszulę. Od progu zaczyna szukać niezrozumiałych powodów, do których jeszcze może się przyczepić. Jestem pewna, że jego matka nastawia go przeciwko mnie
Czy ona nie rozumie, że nawet jeśli zepsuje nasze relacje rodzinne, to nikt nie wyjdzie z tego na lepsze? Nie jesteśmy już w tym wieku, aby szukać kogoś dla siebie czy ponownie założyć rodzinę. Wszystko było tak dobrze, dopóki teściowa nie przeprowadziła się bliżej.
Mój mąż zawsze był zadowolony zarówno z mojego prania, sprzątania, jak i z tego, jak gotuję. Cóż, w tym momencie nic mu się nie podoba. Z drugiej strony rozumiem męża, on tęsknił za matką, ponieważ przez całe życie ją cenił i szanował, teraz chce częściej ją widywać w swoim domu. Ale to już za dużo, siedzi u z nią w każdy weekend.
Przestał nawet zwracać uwagę na dzieci. Czemu one są winne? Chcę, ale nie wiem jeszcze, jak porozmawiać z mężem. Jak mu wytłumaczyć, że powinien mieć swoje zdanie, a nie słuchać mamy, szczególnie w tym wieku. Nie chcę go obrazić, ale tak długo też nie mogę milczeć. Wszystkie jego zarzuty uważam za niesprawiedliwe.
Dlatego jeśli sytuacja się nie zmieni, nie chcę nawet wyobrażać sobie, co spotka całą naszą rodzinę, ponieważ ja również mam swoją dumę i doceniam swoją pracę.