Moja teściowa zawsze była żądną władzy i nadmiernie ambitną kobietą. Nigdy nie liczyła się z niczyim zdaniem, wszystko robiła po swojemu, a potem narzekała, że nikt jej nie ostrzegł ani nie pomógł.
Nikt jej tak naprawdę nie lubił, wręcz jej dzieci jej unikały, a w rzadkich przypadkach próbowały się jej jak najszybciej pozbyć. Wraz z wiekiem mojej teściowej było coraz gorzej. Jest kobietą w ciele i często trudno było jej się poruszać. Oczywiście musiała być stale monitorowana.
Teściowa ma dwie córki i dwie synowe, ale one na wszelkie sposoby starały się mnie unikać, a ja tak nie mogę, w końcu teściowa to też człowiek… Generalnie z tymi myślami pozostałam jedyną opiekunką dla teściowej. Ale sama mi powiedziała, że liczy na moją pomoc…
no właśnie, albo manipuluje mną, kto wie? 2 tygodnie temu moja teściowa spadła ze schodów i skończyła z gipsem na nodze. Wtedy zrobiło mi się jej żal i postanowiłam ją przygarnąć.
Nie wiedziałam wtedy, że popełniam jeden z najgorszych błędów w moim życiu… Straciła całkowicie zdolność poruszania się, ale jej żądna władzy natura i ciągle niezadowolona twarz nie zniknęły.
To znaczy, ja się nią opiekuję, a ona narzeka na wszystko: woda jest za zimna, w pokoju jest za jasno lub za gorąco, telewizor nie pozwala jej spać w ciągu dnia… Spędzam z teściową więcej czasu niż z dziećmi, ale chcę czasem wyjść ze znajomymi, mój cały świat nie ogranicza się do teściowej.
Ale powiedz mi, jak myślisz, co mogę zrobić w tej sytuacji? Dzieci przyjdą do niej na herbatę, porozmawiają i tyle, nie pomogą mi, nie mogę zostawić teściowej samej w tak trudnej sytuacji!