Mam na imię Alina. W czasie, gdy wydarzyła się ta historia, miałam 32 lata. Był to trudny okres w moim życiu, ponieważ właśnie przeszłam przez dość nieprzyjemny rozwód z moim mężem.
Siergiej i ja pobraliśmy się ze szczerej i wielkiej miłości, marzyliśmy o domu i dzieciach. Byliśmy małżeństwem przez 5 lat, ale nie mogłam zajść w ciążę. A potem, po długich badaniach, zostałam skonfrontowana z rozczarowującym faktem, że jestem bezpłodna.
Nic nie dało się z tym zrobić, lekarze nie dawali mi żadnych szans. To był ciężki cios dla naszego związku z Siergiejem, tak ciężki, że się rozpadł. Siergiej wyznał mi, że nie chce być ze mną w obecnych okolicznościach.
Nie pokłóciliśmy się, rozstaliśmy się spokojnie, ale w mojej duszy pojawiła się wielka pustka i zaczęłam cierpieć na depresję. Leżałam tam całymi dniami i nie chciałam niczego innego. Jedna z moich bliskich przyjaciółek od dawna pracuje w Polar House.
Wiedziała, że było mi ciężko, często do mnie dzwoniła, rozmawiała ze mną, próbowała mnie pocieszyć i podnieść na duchu.Vika opowiedziała mi kiedyś o incydencie w pracy, kiedy 16-latka urodziła dziecko i napisała zwolnienie. -“A to taki słodziak, nie wyobrażasz sobie!
Nie pierwszy raz spotykam kogoś takiego, ale ten maluch jest szczególnie smutny. Wysłała mi zdjęcie. W tym momencie coś w mojej klatce piersiowej poczułem, jakby siła wyższa mi to powiedziała.
Następnego dnia pojechałam odwiedzić małego Sashę, a kilka tygodni później rozpoczęłam proces adopcyjny. On jest moim szczęściem i radością! Każdego dnia dziękuję Bogu za wszystko, co się wydarzyło.