Roman często odwiedzał swoją ukochaną matkę, przynosząc jej jedzenie. Nie szczędził dla niej niczego. “Synu, mam wszystko w moim ogrodzie. Powinieneś pomyśleć o swojej rodzinie, mój drogi”. Roman miał dziewczynę. Wszystko układało się dobrze, dopóki nie odeszła do jego przyjaciela. Od tego czasu Roma stracił zaufanie do ludzi. Rzucił się w wir kariery. Teraz ma własną firmę i kupił dom. Pewnego dnia jego matka poprosiła Romę, by kupił chleb. Poszedł do wiejskiego sklepu i spotkał dziewczynę, która kłóciła się ze sprzedawcą: “Obiecałaś mi, że wkrótce przyniesiesz jedzenie dla dzieci. Czym będę karmić mojego syna?” krzyczała, machając rękami, stojąc przy kasie. Sprzedawca wymówił się w odpowiedzi.
Roman przysłuchiwał się ich rozmowie, a kiedy dziewczyna się odwróciła, ku swojemu zaskoczeniu zobaczył uroczą twarz. Przyszła kolej na Romana: “Poproszę jeden bochenek chleba. Przepraszam, to nie moja sprawa, ale dlaczego nie przynieśli pokarmu dla niemowląt? – Zamawiała go już dwa razy i tym razem dostawca zapomniał – odparła obojętnie sprzedawczyni – Czy jej mąż nie może go przynieść? – Roman był wyraźnie zainteresowany dziewczyną – Ona nie ma męża, mieszka z ciotką. “Dlaczego cię to interesuje?” – Bez powodu… Roman zmieszał się ostatnim pytaniem, wziął chleb i poszedł do matki. “Mamo, mamy nową sąsiadkę?” – Masz na myśli siostrzenicę Valii?” – Chyba spotkałem ją przed chwilą w sklepie. Spotykała się z draniem. Zostawił ją w ciąży. To mądra, wykształcona dziewczyna.
Nic nie znajdzie jeszcze swojego szczęścia. Następnego dnia Roman przyszedł z ogromną paczką jedzenia dla niemowląt. Poprosił matkę, by dała ją tej dziewczynce. Usiedli do kolacji, gdy ktoś zapukał do drzwi. To była ta sama dziewczynka, przyszła podziękować chłopcu: “Nie, nie zrobiłam nic złego. Będę przynosić jedzenie codziennie, jeśli mi pozwolisz, i tak przynoszę jedzenie mojej matce z miasta”. Wszyscy usiedli razem przy stole i tego wieczoru odbyli szczerą rozmowę. Dziewczyna czuła się w tym gronie jak członek rodziny. Roman nagle zapragnął ją przytulić. Kilka dni później Roman ponownie poszedł do domu sąsiadki, tym razem z dużym bukietem kwiatów. Galia wyszła mu na spotkanie. Od dawna nikt w wiosce nie widział tak błyszczących oczu.
