Zostaliśmy wydziedziczeni przez kilogram truskawek

Sytuacja sprzed tygodnia. Moja teściowa ma sporą plantację truskawek. To wczesna odmiana, więc sezon pomału się zaczyna. W tamtym tygodniu robiliśmy pierwsze zbiory. Udało się zebrać około 30 kg. Poprosiłam teściową o kilogram lub dwa do domu. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.

Zepsułam stosunki z rodziną męża, a wszystko przez to, że otwarcie powiedziałam teściowej i jej córce, że już więcej nie pojadę na działkę. One liczyły na moją pomoc, bo teściowa ma dużą działkę, na której sadzi prawie wszystko – ziemniaki, marchew, kapustę, pomidory, ogórki i oczywiście truskawki. Pracy na działce zawsze było dużo, więc teściowa często prosiła mnie o pomoc. Nigdy jej nie odmawiałam, ale w zeszłym tygodniu wydarzyło się coś, co bardzo mnie zraniło i wtedy obiecałam sobie, że więcej moja noga tam nie postanie.

W tę sobotę na działce znów było mnóstwo pracy, ale ja się nie pojawiłam, co wywołało falę gniewu wśród krewnych męża. Szwagierka zaczęła mnie krytykować, że jestem bezczelna i że zostawiłam ich na pastwę losu. Chyba zapomniała, jak potraktowali mnie tydzień wcześniej.

Tydzień temu jak zwykle pojechałam do teściowej na działkę, żeby jej pomóc. Zaczyna się sezon na truskawki, więc nadszedł czas na pierwsze zbiory. Udało się zebrać około 30 kg. Poprosiłam teściową o kilogram lub dwa do domu, ale jej odpowiedz mocno mnie zaskoczyła. Powiedziała, że te truskawki są dla jej córki.

– Wszystko jest dla Ani, bo jej mąż jest bez pracy. Twój Piotr dobrze zarabia, więc możecie sobie kupić.

Jej odmowa mnie tak dotknęła. Kiedy poskarżyłam się mężowi, on tylko się śmiał i powiedział, że naprawdę możemy sobie wszystko kupić. Skoro tak, postanowiłam, że nie ma sensu tam jeździć i pracować za darmo.

Moja sobotnia nieobecność wywołała lawinę gniewu i pretensji. Wszyscy zaczęli do mnie dzwonić i wymagać, żebym przyjechała na działkę. Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, bo szwagierka dowiedziała się, że jest w ciąży. W tym stanie nie może pracować na grządkach, więc teściowa została ze wszystkim sama.

Szwagierka mnie krytykowała, a teściowa zadzwoniła do mojego męża, żeby poskarżyć się na „złą synową”. Powiedziała mu, że jej nie szanuję i nalegała, żeby zmusił mnie do przyjazdu na działkę i pomocy.

Kiedy mój mąż odpowiedział, że nie zrobi tego, bo jestem dorosłą osobą i sama decyduję, co robić, teściowa nazwała go pantoflarzem i obraziła się także na niego.

Zapowiedziała, że teraz nie tylko nic z działki nam się nie dostanie, ale i ze spadku również – swoją działkę postanowiła przepisać na córkę.

Żal mi męża w tej sytuacji, bo wygląda na to, że przez kilogram truskawek stracił spadek. Jednak mam wrażenie, że gdyby nie ta sytuacja, teściowa wymyśliłaby coś innego, żeby przekazać działkę swojej ukochanej córce. Nie mamy więc czego żałować. Czyż nie?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *