Mój syn znalazł sobie partnerkę życiową. Oboje mają po 22 lata. Moja synowa nie była łatwa, pochodziła z zamożnej rodziny. Mój syn przyszedł po mnie. Tego dnia byłam w dobrym humorze, elegancko się ubrałam i wyszłam z domu. Sąsiedzi spoglądali na mnie z uśmiechem, ale zdawałam sobie sprawę, że mnie irytują. Wsiadłem do drogiego samochodu, a mój syn uprzejmie otworzył mi drzwi. Rozpoczęliśmy podróż. Dojechaliśmy do bardzo ekskluzywnej okolicy. Weszliśmy po schodach i stanęliśmy przed drzwiami mieszkania. Syn wręczył mi klucze i powiedział:
– Mama, teraz to mieszkanie jest Twoje!
– Jak to moje?
– Tak, Twoje. Oliwia i ja zamieszkamy w przestronnym domu. Teściowie pozwalają nam się tam zatrzymać. Natomiast to mieszkanie nabyliśmy dzięki kredytowi hipotecznemu.
– Dziękuję, synu, Tobie i Oliwii.
I tak mieszkałam sobie w tym mieszkaniu, urządzając je według własnych upodobań. Codziennie odwiedzałam pobliski park. Nawiązałam przyjaźnie z sąsiadami. Wydawało mi się, że nawet o 10 lat odmłodniałam. Była jednak pewna kwestia: młodzi często się kłócili. Wspierałam ich najlepiej, jak potrafiłam, zachęcając do rozmów i udzielając rad. Wydawało mi się, że pomagam im wyjść z tarapatów. Sześć miesięcy później mój syn stanął przede mną z walizką.
– Mama, musisz opuścić to mieszkanie.
– Dlaczego, synu?
– Oliwia i ja się rozstajemy.
– Po prostu podjęliśmy próbę i udaliśmy się do psychologa, próbowaliśmy mieszkać osobno, ale nasza relacja się skończyła – nic już się nie dało zrobić. Miłość minęła. Nic już nie jest takie jak przedtem.
– A co to ma wspólnego z mieszkaniem? Będziesz je dzielić z nią? –
Nie, mama, w rzeczywistości mieszkanie należy do ciotki Oliwii. Nie zaciągnęliśmy na nie kredytu hipotecznego. Musimy jej spłacić. Opłaciliśmy pół roku, ale nie mieliśmy oficjalnej umowy. –
To może spróbujesz odzyskać pieniądze od ciotki.
– To się nie uda, mamo. Pieniądze pochodziły z ogólnego budżetu. Nie ma tam moich czy Oliwii pieniędzy. To były wspólne środki.
– Powinniście byli od razu powiedzieć, że mieszkanie nie jest moje. Wtedy bym się do tego nie przyzwyczaiła.
Teraz pakuję się i wracam do mojego starego mieszkania. Dobrze, że jeszcze go nie sprzedałam.