Było nas dwoje, ja i mój młodszy brat. Brat od dziecka był podatny na wpływ mamy. Mama wszystko za niego decydowała, a z biegiem lat odzwyczaił się od samodzielnego podejmowania decyzji i bycia niezależnym. Stał się jak tresowana foka, który wykonuje to, co mu się każe.
Mama chciała robić ze mnie to samo, ale nie zdążyła. Miałam własne zdanie i sama potrafiłam rozwiązywać swoje problemy. Dlatego z mamą zrozumiałyśmy się dopiero po tym, jak się wyprowadziłam.
Pewnego dnia mama zaczęła naciskać na mnie, mówiąc, że ma już swoje lata. Jej rówieśniczki już po raz kolejny zostają babciami, a ona zostaje w tyle. W tym czasie miałam 30 lat, byłam zamężna, tylko że z mężem zdecydowaliśmy najpierw kupić mieszkanie, a dopiero potem mieć dziecko. Długo mama próbowała mnie namówić, ale nie osiągając rezultatu, skupiła się na bracie.
Brat miał 26 lat. Nie przyjął tej wiadomości z entuzjazmem, nie miał nawet dziewczyny. Mama była gotowa sama zapoznać go z niezamężnymi córkami swoich przyjaciółek.
Kiedy mama podeszła do brata i poinformowała, że zaaranżowała dla niego spotkanie z dziewczyną, ten oświadczył, że już się z kimś spotyka. Mama nie spodziewała się tego po nim, bo przez tyle lat nie podejmował inicjatywy, a tu nagle sam poznał dziewczynę. Gdy mama dochodziła do siebie po tym szoku, brat ponownie zaskoczył wszystkich mówiąc, że zamierza się żenić.
Wiktoria spodobała się mamie, bo zachowywała się tak, jak ona chciała. Mama przyzwyczaiła się do tego, że wszyscy muszą przestrzegać jej harmonogramu: decydowała, kiedy wstawać, kiedy jeść śniadanie, kiedy oddychać, o której iść spać. Ale trwało to do ślubu.
Po ślubie wszystko się zmieniło. Mama stwierdziła, że przed ślubem tylko udawała taką pokorną i posłuszną, a potem zaczęła zachowywać się „niewłaściwie”, czyli robić to, co chciała, na przykład w weekendy wstawali nie o 9, a o 11. Mama nie raz karała brata za to, że opuszczał śniadanie. Musieli wtedy głodować do obiadu.
Pewnej soboty brat z żoną zaspali na śniadanie. Mama jak zwykle wygłosiła im kazanie, ale oni się tym w ogóle nie przejęli. Zebrali się i poszli jeść do kawiarni. Przegapili także obiad i kolację, wracając do domu późno w nocy. Mamę to bardzo rozzłościło. – Córko, to skandal. Ona sama łamie zasady i zmusza do tego mojego syna.
Mama zawsze kontrolowała brata, ale teraz brat stopniowo zaczął wymykać się spod jej kontroli, więc mama zaczęła się kłócić z Wiką. Zaczęła ją krytykować, wytykać błędy, a brat zaczął jej bronić. Wtedy byłam zaskoczona. Wiktoria zdołała zmobilizować mojego brata do postawienia się matce? To dopiero kobieta.
A mama tylko narzekała i lamentowała. W końcu brat pewnego razu uderzył pięścią w stół i powiedział, że albo mama zmieni swoje zachowanie, albo oni z Wiktorią wyprowadzą się, bo nie mogą dłużej żyć w ten sposób.
Matka nie mogła znaleźć sobie miejsca. Nie chciała wypuścić brata, bo wtedy całkowicie straciłaby nad nim kontrolę, ale zatrzymać go i widzieć, jak nie poddaje się jej woli, też było dla niej trudne.