Paweł wyciągał prezenty i kwiaty z nowego auta, prosto z salonu, a wujek Stefan i ciocia Halina od razu się przy nim zjawili. Zajrzeli do wnętrza, pod maskę, do bagażnika, oceniają zakup bratanka. Wujek Stefan pokiwał głową z aprobatą, ale ciocia Halina nie mogła się powstrzymać i zaczęła swoją starą śpiewkę:
– Och, Paweł, Paweł. Nowy samochód to na pewno dobra rzecz. Ale kiedy zamierzasz przyprowadzić narzeczoną i nam ją przedstawić?
Paweł często odwiedzał rodziców, ale nie lubił takich rodzinnych świąt, na których zbierali się wszyscy krewni i sąsiedzi. Znowu wszyscy będą pytać, kiedy się w końcu ożeni i będą próbowali go swatać z jakąś swoją znajomą. Za każdym razem mieli jakąś nowę kandydatkę. Skąd oni brali te wszystkie Marty, Ole, Sylwie itp., które tak usilnie mu narzucali? Dlaczego wszyscy tak się przejmują, że w wieku trzydziestu trzech lat wciąż jest kawalerem i nie ma dzieci?
Młodszy o siedem lat brat ma już dwójkę dzieci, a Paweł jest jeszcze kawalerem. On sam nie widział w tym żadnego problemu. Uważał, że poślubienie kogokolwiek tylko dlatego, że skończył trzydzieści lat, jest po prostu głupie. Najpierw trzeba mieć jakieś solidne zaplecze, zadbać o to, gdzie mieszkać, czym nakarmić rodzinę, a dopiero potem można brać ślub.
Tak, jego młodszy brat ma żonę i dzieci, ale cały czas zwraca się o pomoc albo do rodziców, albo do Pawła. Co to za życie rodzinne, kiedy mężczyzna nie może sam utrzymać rodziny i siedzi na karku rodzicom?
Oczywiście Paweł nie zamierza być sam przez całe życie. Ostatnio coraz częściej myśli o poważnym związku. Teraz spotyka się z pewną kobietą, spędzają razem czas, ale to nie jest osoba, z którą chce się związać na zawsze.
Być może rację mają ci, którzy mówią, że małżeństwa nie należy odkładać, bo później człowiek staje się bardziej wybredny. Tak naprawdę Paweł nigdy nie cierpiał na brak powodzenia u kobiet. A teraz, kiedy ma własne mieszkanie, świeżo wyremontowane, do tego dobry samochód, to w ogóle ustawia się do niego kolejka chętnych. Ale on nigdy nie spotkał tej jedynej, prawdziwej miłości. Chociaż, może kiedyś, w młodości…
Kiedy studiował na uniwersytecie, podobała mu się koleżanka z grupy. Spotykali się przez rok. Paweł planował już ślub, ale nie było na to pieniędzy, więc wyjechał za granicę, żeby zarobić. Kiedy wrócił, jego ukochana była już z kimś innym.
Nie można powiedzieć, że to było dla niego traumą na całe życie, ale potem zrobił się bardziej ostrożny, bacznie obserwował potencjalne narzeczone, oceniał je. A teraz tym bardziej nie chciał, żeby jego przyszła wybranka bardziej interesowała się jego mieszkaniem i samochodem niż nim.
Rodzice z reguły nie poruszali tematu jego małżeństwa. Nie chcieli wracać do przeszłości, martwili się o niego, choć on sam już dawno zapomniał o swojej pierwszej nieudanej próbie założenia rodziny. Ale siostra jego ojca, Halina, nie dawała mu spokoju. Kilka razy nawet przyprowadzała jakieś dziewczyny do jego domu, próbowała go swatać.
– Paweł, jesteś już po trzydziestce, kiedy ty chcesz mieć dzieci? Pójdą do szkoły, jak ty przejdziesz na emeryturę? – lubiła powtarzać ciocia Halina. – Czy weźmiesz sobie żonę z dziećmi i będziesz niańczył cudze?
Któregoś dnia Pawłowi skończy się cierpliwość i doradzi ciotce, żeby lepiej zajęła się własnym synem. W wieku trzydziestu czterech lat niedawno ożenił się po raz trzeci. Więc, według niej, tak jest lepiej?